wtorek, 7 lipca 2009

Cała Ukraina szuka swojego posła

Wiktor Łoziński – były deputowany z Bloku Julii Tymoszenko zapadł się pod ziemię.

Oficjalnie wszyscy się dziwią, a nieoficjalnie doskonale wiedzą, że podążył szlakiem wielu poprzednich ukraińskich VIPów, którzy wpadli w konflikt z prawem - za północną granicę Ukrainy.

Łoziński był (bo 3 lipca został pozbawiony immunitetu) deputowanym BJUT, podejrzewanym o to, że w połowie czerwca podczas polowania w Kirowogradskim rejonie uczestniczył (współuczestniczył) w zabójstwie 53-letniego mieszkańca tego rejonu Walerija Olejnika.

Razem z eks-posłem polował wówczas rejonowy prokurator E. Gorbienko i były szef milicji w tym rejonie M. Kowalski. Obaj są już pod kluczem i twierdzili, że Olejnik był uzbrojony i do nich strzelał, jednak zastępca prokuratora generalnego Ukrainy Renat Kuzmin, uzasadaniając wszczęcie dochodzenia powiedział:
- Jesteśmy pewni, że człowiek ten został zabity z broni gładkolufowej, że sam się nie poranił, sam do siebie nie strzelał i – powiem więcej – w ogóle nie strzelał. Dochodzenie dowiodło, że on w ogóle nie trzymał w rękach broni.

Łoziński nie stawił się na przesłuchanie a jego adwokat twiedzi, że nie wie gdzie jego klient przebywa, zaś cały Kijów szepce, że zaszył się w Moskwie.

Tymczasem oficjalnie jest wesoło:

- Nie wykluczamy wersji, że on mógł wyjechać, ale do tej pory nie uzyskaliśmy informacji o jego wyjeździe za granicę – szef SBU.

- Zatem gdzie on jest? – zapytuje w odpowiedzi prezydent Juszczenko i bezceremonialnie stawia (przecież to człowiek Julii T!) trudniejsze pytanie: – Dlaczego określeni protektorzy - „tatusie” i „mamusie” pozwolili temu żulikowi Łozińskiemu uciec?

- Mam nadzieję, że sumienie nie pozwoli Łozińskiemu porzucić Ukrainy – to generalny prokurator Ukrainy.

- Żeby dać przykład oni (BJUT) powinni przyprowadzić go za rękę do prokuratury, a nie na odwrót - grzmi poseł Naszej Ukrainy – A. Parubij i sugeruje, że Łoziński został na czas uprzedzony przez kolegów, żeby móc bezpiecznie wyjechać z Ukrainy.

A prasa też wie swoje:
- Widziano go w Żytomierzu (gazeta Segodnia)
- Skrył się w Naddniestrzu (portal Wlasti.net)
- Uciekł do Panamy (jakiś inny portal)

Niezależnie od tego kto jest bliżej prawdy i czy prezydent powinien nazywać deputatów (zbiegłych) żulikami, można śmiało stawiać pieniądze przeciw orzechom, że Łoziński przed ukraińskim sądem już nigdy nie stanie.

Na zdjęciu - poszukiwany poseł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz